Niedawno miałem okazję doświadczyć czegoś niezwykłego. Był to świadomy sen, ale zupełnie inny niż moje dotychczasowe świadome sny.

Wstęp

Najpierw powiem, jak to wszystko się zaczęło.

Dwa miesiące temu wróciłem do snu polifazowego. A przez ostatnie 2-3 tygodnie wstawałem regularnie o 5:00 rano, śpiąc w sumie 6 h na dobę. Zwykle brałem też sobie 1 lub 2 krótkie drzemki w czasie dnia.

Potem trafił mi się wyjazd na tydzień na narty.

W dzień wyjazdu spałem jednorazowo jakieś 8 h, aby być wypoczętym na drogę. Pojechałem w trasę i nie brałem drzemek.

Dojechałem na miejsce i poszedłem spać koło 23:00. Zasnąłem po około 10 minutach z lekkimi trudnościami.

Sen pierwszy

Zaczął się pierwszy sen. Nieświadomy. Jednak dosyć znaczący (to dopiero rozgrzewka).

Śniłem o tym, że przenoszę jakieś meble z bratem. Wychodziliśmy z budynku. Gdy byliśmy na zewnątrz zostaliśmy zaatakowani przez grupę napastników.

Chciałem się bronić, ale poruszałem się jak w zwolnionym tempie (pewnie znasz to uczucie).

Czułem się bezsilny, więc postanowiłem wsiąść do pobliskiego samochodu i wszystkich rozjechać (nie ma to jak pokojowe rozwiązanie :)).

Wtedy mnie oświeciło. Coś zrozumiałem. Coś, co niby zawsze wiedziałem, ale nigdy nie dotarło to do mnie we śnie.

SIŁĄ NIC NIE ZDZIAŁAM. Liczy się wyciągnięcie ręki do ludzi. Jestem kimś więcej niż ciałem, emocjami i złością. Mogę być ponad to. Mogę żyć w pełniej zgodzie i przyjaźni ze wszystkimi i być dzięki temu silniejszy.

Wiem, że brzmi to jak słowa mnicha medytującego na gałęzi, ale po tym coś się we mnie zmieniło.

Jak wspominałem to była dopiero rozgrzewka. Czytaj więc dalej.

Sen drugi

Byłem pod swoim domem i zacząłem robić salta w przód. Najpierw mi nie wychodziło, ale potem wykorzystałem parę rzeczy z Władcy Snu i już było ok. Skakałem w zwolnionym tempie i obracałem się robiąc salta.

W pewnym momencie odzyskałem świadomość. Nie wiem nawet kiedy. Nie było momentu “aha”. Nie powiedziałem sobie: “Tak, to jest sen”. Po prostu byłem już świadomy.

Sen był bardzo stabilny i wyraźny.

Skończyłem robić salta i zapukałem do drzwi obok. Do sąsiada.

Czułem, że muszę to zrobić, bo wtedy dowiem się czegoś ważnego. Coś mnie tam ciągnęło. Coś dziwnego.

Wszedłem do środka. Zobaczyłem stół. Ktoś przy nim siedział.

To była moja siostra …tyle, że ja nie mam siostry! I podczas snu to wiedziałem. Ale nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że to jednak jest moja siostra.

I tutaj zaczęły się dziać dziwne rzeczy.

Przyszła mi do głowy myśl, która była jakby odpowiedzią na moje zdziwienie. “To moja siostra. Tylko z poprzedniego wcielenia”.

Nie wnikałem w to. Nie zastanawiałem się czy to prawda. W każdy razie było to mało istotne.

Czułem, że muszę jej pomóc. Jednak ona nie chciała mojej pomocy. Uważała, że jej nie zrozumiem. Wiedziałem, że nie ma do mnie zaufania. Jakby myślała, że przyszedłem tutaj jak każdy inny nieświadomy człowiek podczas zwykłego snu.

Chciałem ją przekonać, że ją zrozumiem.

Opowiedziałem jej o Spartakusie (nie wiem skąd wziąłem ten pomysł).

Mówiłem, że Spartakus był gladiatorem w Rzymie i musiał walczyć. Poprowadził niewolników ku wolności, a sam też był tylko niewolnikiem. Nie był przywódcą. Nic nie umiał. A mu się udało.

To przemówiło do mojej siostry. Otworzyła się.

W tym momencie coś się zmieniło. Mój sen stał się czymś innym niż pozostałe LD. Czułem się inaczej. Jakbym otworzył “księgę mądrości”. Jakbym miał dostęp do wiedzy, której nigdy nie posiadałem.

Zacząłem zadawać pytania związane ze świadomym snem.

Mówiłem, że moją metodą na stabilny sen jest kręcenie się wokół własnej osi.

Siostra się zaśmiała. Ale nie było to wyśmianie mnie, tylko bardziej jak śmiech, który pojawia się, gdy obserwujemy jak dziecko stara się raczkować. Śmiech zachęty, a nie odrzucenia.

Wtedy zrozumiałem, że to bardzo prymitywna metoda (kręcenie się). Niestety, nie zapytałem jak wyglądają “ich” sposoby stabilizacji snu. Jednak przeczuwałem, że powinno to polegać na “po prostu stabilizacji snu”, a nie na “stosowaniu technik”. Jakby stabilność nie powinna być nawet tematem dyskusji.

Potem się zastanawiałem, gdzie ja w ogóle teraz śpię. Gdzie jest moje ciało fizyczne? U mnie w domu?

Siostra dała mi pewną radę. Powiedziała, że powinienem POWĄCHAĆ JAKIE CZUJĘ ZAPACHY i tak określić gdzie śpię.

Pierwszy raz w życiu słyszałem o takiej metodzie.

Ale tak też zrobiłem.

Poczułem, że zaczynam wciągać powietrze fizycznie przez nos, ale nie mogłem rozpoznać zapachów. W sumie to się nie dziwię, bo na co dzień też nie jestem w tym jakiś nadzwyczajnie dobry.

W każdym razie ten sposób mnie zaintrygował. Chciałem dowiedzieć się jeszcze więcej takich rzeczy.

Jednak nagle poczułem chęć obudzenia się. Nie walczyłem z tym…

Otworzyłem oczy. Spojrzałem na zegarek. Była punkt 5:00. Godzina, o której od 3 tygodni regularnie się budziłem…

Zadziałał u mnie alfa-budzik, tyle że byłem wtedy świadomy wewnątrz snu.

Co w tym wszystkim dziwnego?

To co mnie najbardziej zaskoczyło w tym śnie, to wrażenie czerpania wiedzy z “innego” źródła. Naprawdę czułem, że tym razem nie jestem tylko w mojej głowie, ale jakbym przeniósł się świadomością gdzieś indziej. Jakby moja “siostra” rzeczywiście gdzieś istniała jako forma informacji. Jako źródło, z którego mogę czerpać wiedzę, której jeszcze nigdy nie posiadałem.

Po przebudzeniu najmocniej zdziwiła mnie metoda WĄCHANIA OTOCZENIA, w celu określenia gdzie śpię. Nigdy w życiu coś takiego mi nie przyszło do głowy. A co ważniejsze – jest to możliwe.

Chciałem się tym podzielić, bo ten sen był dla mnie naprawdę niezwykły. Jak dotąd pierwszy tego typu w moim życiu.

W przyszłości postaram się znów odwiedzić moją “siostrę” i zadam jej więcej pytań o świadome sny. A odpowiedziami się podzielę.

Artur Wójtowicz